Sejm przyjął zmiany do ustawy Prawo zamówień publicznych, które dają możliwość ochrony rynku przed – jak podkreślają przedsiębiorcy – nierówną konkurencją z tzw. krajów trzecich. Teraz ustawa zajmie się Senat.
– Mamy warunki rynkowe, które wcale warunkami rynkowymi nie są, dlatego że mamy do czynienia z inwazją firm, które są subsydiowane, które są wspierane przez dane państwa, żeby przejmować rynki – mówił w środę w Sejmie Michał Jaros, wiceminister rozwoju i technologii. – Na to naszej zgody nie ma. To nie są równe warunki rynkowe dla wszystkich uczestników rynku. Dlatego musimy chronić rynek europejski, musimy chronić rynek polski – dodał wiceszef resortu rozwoju.
Przepisy, które 9 lipca zostały przyjęte przez Sejm, mają na celu wzmocnienie pozycji polskich przedsiębiorców na rynku zamówień oraz ograniczenie nieuczciwej konkurencji ze strony wykonawców z tzw. państw trzecich, czyli krajów spoza Unii Europejskiej oraz spoza systemu porozumień Światowej Organizacji Handlu w sprawie zamówień rządowych (GPA).
Do Pzp wprowadzono zasadę, zgodnie z którą równe traktowanie wykonawców będzie obowiązywało jedynie wobec firm z państw członkowskich UE oraz krajów będących stronami GPA. Zamawiający zyskają możliwość samodzielnego określania, czy dopuszczą firmy z państw trzecich do postępowań przetargowych. Jeśli zdecydują się na dopuszczenie takich wykonawców, będą mogli ustalać dla nich mniej korzystne warunki udziału w przetargach – inne niż dla firm z UE i krajów GPA.
Nowelizacja przewiduje także ograniczenie możliwości korzystania przez wykonawców z państw trzecich ze środków ochrony prawnej przewidzianych w Prawie zamówień publicznych. Oznacza to, że nie będą oni mogli wnosić odwołań do Krajowej Izby Odwoławczej ani składać skarg do sądu.
Nowe przepisy uwzględniają ubiegłoroczny wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (w sprawie firmy Kolin) i odpowiadają na oczekiwania polskich przedsiębiorców, którzy podkreślają, że firmy z państw trzecich, niepodlegające rygorom unijnego prawa, mogą składać tańsze oferty, naruszając równe zasady konkurencji.
Jak mówił w Sejmie wiceminister Michał Jaros, ustawa jest pierwszym krokiem do zapowiedzianej przez premiera Donalda Tuska „repolonizacji zamówień publicznych”. Nowe regulacje mają przyczynić się do wzrostu liczby zamówień realizowanych przez krajowe firmy, wspierając tym samym rozwój ich potencjału gospodarczego.
Warto odnotować, że najwięksi zamawiający, jak PKP PLK oraz GDDKiA, korzystając z wyroku TSUE, skorzystali z możliwości ograniczenia grona oferentów do podmiotów unijnych. Stało się tak m.in. w przetargu na modernizację linii kolejowej między Białymstokiem i Ełkiem czy postępowaniu na wybór wykonawcy prac przy
budowie autostrady A2 od Białej Podlaskiej w kierunku wschodnim. Niedawno zapadł także wyrok, w którym sad uznał, że wykonawcy z krajów trzecich
nie mogą odwoływać się do Krajowej Izbie Odwoławczej.